Płatki drożdżowe są bardzo popularne w wege kuchni, dodają potrawom serowego posmaku. Niestety nie są dostępne we wszystkich sklepach a jak już je znajdziemy to cena też nie zachęca.
Dawno temu znalazłam przepis martiny na puszce i nosiłam się z zamiarem zrobienia ich w domu, ale trochę się obawiałam 😉 Okazało się, że niepotrzebnie bo zrobienie ich to “bułka z masłem”. Płatki wychodzą dużo bardziej aromatyczne i mocniejsze w smaku niż kupne, dlatego trzeba ich dodawać mniej do potraw.
Składniki:
– 2 kostki świeżych drożdży (200g),
– 1/3 szklanki letniej przegotowanej
wody,
– 5 g syropu z agawy (lub melasy, cukru),
– 5 g + 5 g + 5 g cukru
Wykonanie:
Drożdże wyjmujemy z lodówki tak by uzyskały temperaturę pokojową. Do słoika o pojemności ok 1 litra rozkruszamy drożdże, zalewamy je wodą i dodajemy syrop z agawy, mieszamy porządnie łyżką (drewnianą lub plastikową). Słoik przykrywamy papierem śniadaniowym, zakładamy gumkę żeby nie spadał i robimy w nim dziurki wykałaczką. Odstawić w ciepłe miejsce żeby zaczęły pracować (ja wstawiłam do miski z odrobiną ciepłej wody). Gdy zaczną rosnąć dokarmiamy je pierwszą porcją cukru (5 g) i mieszamy, znów przykrywamy i odstawiamy. W ciągu godziny dokarmiamy je jeszcze dwa razy, pozostałym cukrem i zostawiamy na jakiś czas (może być godzina).
Piekarnik nagrzewamy do 200, blachę z piekarnika wykładamy dokładnie papierem lub matą do pieczenia, tak by drożdże nie wypłynęły pod spód (na blachę). Mieszamy drożdże i wylewamy ją cienką warstwą na blachę, rozprowadzając je po całej blaszce.
Wkładamy do gorącego piekarnika na 10 minut (ustawić na termoobieg), musicie obserwować co się dzieje w masą, jeśli zaczyna za mocno brązowieć zmniejszcie temperaturę (wszystko zależy od piekarnika). Ja na początku miałam 200 a później zeszłam do 170 bo zaczęły się brzegi przypalać. Po tym czasie uchylamy lekko piekarnik i jeszcze pieczemy przez ok 15 minut, cały czas kontrolując czy masa nie przypala się (nie chcemy by płatki były spalone).
Wyłączamy piekarnik i pozostawiamy masę do całkowitego ostygnięcia (w przepisie jest napisane żeby zostawić blachę w środku, ja jednak swoją wyjęłam 😉
Gdy już spękana podpieczona masa drożdżowa będzie wystudzona, wstawiamy ją znów do piekarnika nagrzanego do 100 stopni i dosuszamy, może to trwać do godziny czasu, moje zrobiły się dużo szybciej 🙂 Żeby sprawdzić musimy oczywiście spróbować. Drożdże będą teraz popękanymi, odchodzącymi od papieru suchymi kawałkami o mocnym drożdżowym zapachu i smaku.
Pozostawiamy je do ostygnięcia, później mielimy na proszek (gdy nie mamy czym, możemy je też dobrze pokruszyć.
Pamiętajcie żeby dodawać ich mniej niż jest w przepisach, gdyż są mocniejsze w smaku.
Smacznego!