To ciasto zrobiło furorę u mnie w pracy na imieninach 🙂 Same ochy i achy, usłyszałam nawet od mojego Dyrektora że to najlepsza szarlotka jaką w życiu jadł (a Jego żona co tydzień piecze ciasta). Same miłe słowa 🙂 Mój Mąż zażyczył sobie co tydzień taką blaszkę 🙂
Przepis znalazłam na puszce (tutaj). Jest trochę pracochłonny, ale warto 🙂
Składniki (na dużą blachę):
na ciasto
– 0,5 kg mąki pszennej,
– 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej,
– 1/2 szklanki cukru pudru (trochę mniej dałam),
– 1 łyżeczka proszku do pieczenia,
– szczypta soli,
– szczypta kurkumy,
– 3/4 szklanki oleju,
– ok. 1/2 szklanki zimnej wody
na budyń
– 2 budynie śmietankowe,
– 3 szklanki mleka (użyłam rozcieńczonego migdałowego – swojego),
– cukier do posłodzenia
pozostałe składniki
– ok 1,5 kg obranych i pokrojonych jabłek (ja użyłam ćwiartkownicy i każdy kawałek pokroiłam w grube plasterki ale nie po długości kawałka tylko po szerokości),
– cynamon,
– ew. trochę 1-2 łyżki cukru,
– bułka tarta.
Folia aluminiowa.
Wykonanie:
Zaczynamy od przygotowania ciasta.
Mieszamy mąkę z suchymi składnikami, dodajemy olej – w oryginalnym przepisie autorka napisała żeby posiekać suche z olejem – ja po prostu wymieszałam w misce tak żeby się grudki zrobiły. Dolewamy wody i wyrabiamy ciasto kruche, najpierw wymieszałam w misce a później wyjęłam na blat i szybko zagniotłam.
Ciasto dzielimy na 2 części, z czego jedna ma być trochę większa. Większą (spód ciasta) chowamy do lodówki a mniejszą do zamrażalnika.
W czasie gdy ciasto sobie odpoczywa, myjemy, obieramy, kroimy jabłka. Zasypujemy je sporą ilością cynamonu i ew. cukrem.
Piekarnik nastawiamy na 160 stopni.
Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Wyjmujemy ciasto z lodówki. Można je rozwałkować albo wyklejać spód. Ja odrywałam duże kawałki ciasta i palcami rozprowadzałam na spodzie blachy a później rozciągałam małym wałeczkiem. Wystarczyło na całą blachę i mały rant. Ciasto nakłuwamy widelcem i wkładamy do nagrzanego piekarnika na 5 minut.
W tym czasie przygotowujemy budyń, zagotowujemy 2,5 szklanki mleka, dodajemy ew. jakieś słodzidło (gdy budyń jest nie słodzony). Budynie rozrabiamy w pozostałym mleku i dodajemy do gotującego się w garnku, cały czas porządnie mieszając żeby grudek nie było. Chwilę gotujemy.
Wyjmujemy z piekarnika blachę, podnosimy temperaturę do ok 185 stopni (najpierw piekłam bez termoobiegu a później go włączyłam zmniejszając odrobinę temperaturę).
Podpieczone ciasto wysypujemy delikatnie i w miarę równo bułką tartą (żeby wchłonęła wilgoć z jabłek), wykładamy na nią jabłka i zalewamy je gorącym budyniem. Na wierzch ścieramy na grubej tarce ciasto wyjęte z zamrażalnika (jeśli ciężko nam idzie można wyklejać, ja nie miałam problemu ze ścieraniem).
Ciasto przykrywamy folią aluminiową (błyszczącą stroną do góry), pieczemy ok 35 minut, po tym czasie zdejmujemy folię i dopiekamy jeszcze ok 20 minut (tak by wierzch był zrumieniony).
Ciasto jest pyszne na ciepło, chociaż wtedy budyń się rozlewa, ale dla nas jeszcze lepsze było po ostygnięciu 🙂 Niebo w gębie!
Jak ktoś ma potrzebę to może posypać jeszcze ciasto po ostygnięciu cukrem pudrem.
Smacznego!!!