Kupiłam ostatnio w promocji (po 2,9 zł za 1 kg) bardzo ładne bakłażany (ponad 2 kg) i leżały sobie w lodówce w oczekiwaniu na swoją kolej (część została usmażona na patelni grillowej i dodana do sałatki).
Leżały spokojnie do momentu wymyślenia pasztetu 🙂
Składniki:
– 3 bakłażany,
– 3 cebule,
– 1 i 1/2 kubka nasion słonecznika,
– ok 7-8 łyżek płatków (u mnie pełnoziarniste),
– 3 łyżki siemienia lnianego,
– 4-5 łyżek kaszy manny,
– 3-4 łyżki posiekanego koperku
– sól, pieprz, papryka wędzona, asafetyda,
– olej.
Wykonanie:
Warzywa umyć, bakłażany pokroić w dużą kostkę, cebulę w pół lub ćwierć plastry. Namoczyć ziarna słonecznika. Na niewielkiej ilości oleju zeszklić cebulę, dodać do niej bakłażana, posolić, dusić razem aż bakłażan zmieni kolor i odparuje z niego woda. Ostudzić. W maszynce do mielenia zmielić bakłażana z cebulą, wypłukanego słonecznika oraz płatki (najlepiej dodawać je razem z bakłażanem – moje dodane na koniec skleiły maszynkę 🙁 ale dałam radę 🙂 ). Zmieloną masę dobrze wymieszać dodać do niej siemię, kaszę mannę (na oko, tak żeby konsystencja nie była rzadka (pamiętajcie o tym że po ostygnięciu pasztet będzie twardszy), koperek, przyprawić do smaku.
Ponieważ nie mam ciągle piekarnika piekłam ok 1 h w podłużnym prodiżu, wyłożonym folią aluminiową, wyszedł raczej niski ale pyszny 🙂 Myślę że w zwykłym piekarniku będzie się piekł krócej, ok 45 minut (w nagrzanym do ok 150 – 18- stopni).
Jak widać maszynka miała duże dziury i słonecznik nie został zmielony idealnie, ale mnie to wcale nie przeszkadza, fajnie chrupie 🙂
Smacznego!!!