Zupa w sam raz na chłody jesieni 🙂
Proporcje podaje na oko bo nie mierzyłam ile czego daje. Zupę ugotowałam w dużym garnku.
Składniki:
– fasola biała (ok 1 szklanki suchej, dałam taką średniej wielkości),
– woda,
– bulion warzywny w kostce (bio),
– 1 duża marchewka,
– 1 pietruszka,
– kawałek selera, z liściem,
– sporo szczypiorku (skończył mi się por),
– 2 cebule,
– olej,
– sól, pieprz, majeranek, papryka wędzona w proszku, papryka słodka, ziele angielskie, liść laurowy,
– 1 duży ząbek czosnku.
Zacierki:
– mąką (myślę że na tą ilość wystarczą na początek 2 czubate łyżki, ja zrobiłam ze szklanki mąki i zamroziłam 3/4 ciasta 😉 ),
– sól,
– woda.
Wykonanie:
Fasolę namoczyć dzień wcześniej, wylać z niej wodę, wypłukać, wrzucić do garnka, zalać sporą ilością wody, dodać liść laurowy, bulion w kostce, gotować aż fasola będzie miękka (pokrywkę zostawiamy odkrytą).
W “międzyczasie”, pokroić warzywa w kostkę, szczypiorek posiekać, cebulę mocno przysmażyć na niewielkiej ilości oleju, lub tak jak ja to zrobiłam na wege smalcu.
Do miski wsypać mąkę, dodać trochę soli i odrobinę wody, wymieszać ręką, wyrobić gładkie, twarde ciasto, podsypując mąką. I teraz zabawa 🙂 Odrywamy bardzo małe kawałki ciasta, układając je na talerzu posypanym mąką, ja bawiłam się w robienie z ciasta małych fasolek 🙂 więc każdą zacierkę formowałam w ręku, można też jeśli ciasto jest twarde, zetrzeć je na tarce (nie robiłam tak nigdy). Ja “ukulałam” ok 2 garstek zacierek ale uważam że mogłoby być trochę więcej.
Sprawdzamy miękkość fasoli i to czy odpowiada nam ilość płynu, pamiętając że dołożymy jeszcze warzywa i zacierki, w miarę potrzeby dolewamy wody. Gdy fasola będzie już miękka, dodajemy do niej warzywa, usmażoną cebulę, majeranek, ziele angielskie, liść laurowy, paprykę wędzoną i słodką (do smaku). Jeśli wszystko będzie już dostatecznie miękkie, delikatnie wrzucamy zacierki i gotujemy ok 5 – 10 minut (tak by zacierki nie były surowe). Na koniec ostatecznie dosmaczamy solą i pieprzem, przeciśniętym przez praskę czosnkiem, ew. jeszcze papryką wędzoną 🙂
Jemy dopóki gorąca 🙂
Myślałam że na drugi dzień zacierki będą niesmaczne, ale nic bardziej mylnego, zupa była jeszcze pyszniejsza i bardziej aromatyczna 🙂
Smacznego!!!